Głośne było ostatnio porównanie Jarosława Kaczyńskiego do Władimira Putina, ale myślę, że lepszym punktem odniesienia, w świetle dzisiejszego raportu o WSI, jest George Bush.
To co dzieje się w Warszawie do złudzenia mi przypomina to, co widziałem w Waszyngtonie w latach 2002 i 2003, kiedy Stany Zjednoczone się przygotowywały do ataku na Irak.
Lansowano tam wówczas teorię (błędną skądinąd)), że Saddam Husajn powiązany jest z Al Kajdą, że dysponuje bronią masowego rażenia i wreszcie, że konieczna w tej sytuacji okupacja Iraku, będzie szybka i bezbolesna. Wszystkie fakty, które nie popierały te tezy były tłumione, a ich zwolennicy byli atakowani przez rząd i jego medialnych popleczników.
Bardzo podobnie wygląda w Warszawie walka z układem, główna teoria braci Kaczyńskich i centralny punkt programu wyborczego PiSu. Ale, po prawie roku, rządów PiS, nie znaleziono niczego, co przekraczałoby normalny poziom nieładu i korupcji dostrzegalny w każdym państwie, czy to w Polsce, czy w Czechach, we Włoszech czy Stanach Zjednoczonych.
Nawet bardzo nagłośniony raport o WSI nie okazał się przydatny dla tezy, że RPIII był zgniłym tworem, przesiąkniętym korupcją, i że trzeba całkowicie przebudować państwo, aby zniszczyć dawne układy.
Próba przyspieszenia poszukiwania tychże układów doprowadziła do dymisji ministra Ludwika Dorna i Radka Sikorskiego. Z nagłą podejrzaną gorliwością CBA zajęło się sprawią dr. G. Można tu dokonać kolejnego porównania ze Stanami Zjednoczonymi. Tam, gdy ekipa Busha miała problemy z Afganistam i Irakem, nagle stosowne służby ogłaszały podniesienie ( oznaczanego różnymi kolorami) poziomu niebezpieczeństwa. Wtedy media porzucały wszystkie inne tematy i pisały prawie wyłącznie o zagrożeniach.
Były prokurator generalny USA, John Ashcroft, tak jak Mariusz Kamiński i Zbigniew Ziobro, także słynny był z głośnych konferencji prasowych, podczas których starał opowiadać o spektakularnych spiskach i towarzyszących ich wykryciu aresztowaniach, które po jakimś czasie okazywały się mocno naciągane. Tak było np. w sprawie Jose Padilla, zatrzymanego w Chicago za próbę zdetonowania bomby radioaktywnej. Dziś wiadomo już, że zarzuty wobec Padilli, który trzy lata spędził w więzieniu, były tak nikłe, że prokuratorzy nawet nie postawili mu zarzut na temat bomby.
Gdy w końcu więc w Stanach okazało się, że teorie Busha nie miały oparcia w rzeczywistości, on i partia Republikańska zaczęły płacić za to surową cenę polityczną. Zagrożenie dla braci Kaczyńskich jest podobne.
Komentarze